Tak, tak doskonale zdaję sobie sprawę z tego jak ten tytuł brzmi, jak kiczowate filmidło dla pięciolatków, otóż nic bardziej mylnego! „Zebra z klasą” to znakomita komedia familijna, która ze względu na bajeczny polski dubbing jest w stanie rozweselić nawet największego ponuraka. Pamiętacie może film „Babe - świnka z klasą” i jego późniejszą kontynuację „Babe – świnka w mieście”? Jeśli tak, to możecie się już uspokoić, film Frederika Du Chau’a nie ma z tamtymi ‘dziełami’ nic do czynienia.

Jak to zwykle bywa w przypadku produkcji familijnych fabuła nie jest tu najmocniejszą stroną i co tu dużo kryć jest mocno naciągana. Oto przypadkiem porzucona mała zebra trafia pod opiekę byłego tresera koni (Bruce Greenwood), który samotnie wychowuje nastoletnią córkę (Hayden Penettiere). Na farmie Walshów znajduje się wiele z pozoru zwykłych zwierząt, mamy wśród nich: wiecznie zrzędzącego kucyka, rozsądną kozę, dwie rapujące muchy, niezwykle cwanego pelikana, leniwego psa, przygłupiego koguta no i zebrę, która marzy o tym by wziąć udział w wielkim wyścigu i naturalnie zwyciężyć. Naszemu małemu bohaterowi nie będzie łatwo temu sprostać gdyż na drodze stoją mu notorycznie zdarzające się uszczypliwe uwagi na temat jego odmienności, a także początkowy upór ojca Channing. Gdy malec upora się z tym wszystkim musi wygrać jeszcze walkę ze samym sobą.

Tak jak już wcześniej wspomniałem w tym wypadku fabuła na pewno nie jest najmocniejszą stroną tego filmu, a jest nią niewątpliwie świetnie wyważony humor. Jest to głównie zasługa Elżbiety Kowalskiej, która była odpowiedzialna za polskie dialogi w filmie. Dawka humoru jest na prawdę potężna i niejednokrotnie może się to skończyć niekontrolowanym wybuchem śmiechu. Polski dubbing po prostu miażdży, a raperzy TeDe i Wujek Samo Zło w rolach much są po prostu obłędni, podobnie jak zawsze rewelacyjny Jerzy Kryszak w roli pelikana o imieniu Gęś. Na pochwałę zasługują również zdjęcia, a jak wiadomo praca ze zwierzętami na planie nie należy do najłatwiejszych, tym bardziej praca Davida Eggbyego godna jest podkreślenia.

W filmach tego typu gdzie pierwszy plan stanowią zwierzęta szalenie ciężko jest ocenić grę aktorską poszczególnych aktorów, gdyż są tu oni zwyczajnie tłem, dodatkiem do tej barwnej historii. Mimo wszystko uważam jednak, że aktorzy całkiem nieźle wywiązali się z powierzonych im zadań. Hayden Penettire, którą spore grono może kojarzyć z roli Claire Bennet z serialu „Heroes” pokazuje, że ma całkiem spore możliwości jeśli chodzi o grę. Również jej filmowy ojciec, czyli Bruce Greenwood wypada przekonująco jako człowiek stanowczy ale zarazem ciepły. Wendie Malick w roli czarnego charakteru jest świetna, ale ona już nie raz udowadniała, że grać potrafi i robi to w sposób niemal perfekcyjny. Warto też nadmienić o kreacjach M. Emmeta Walsha i Garego Bullocka ich role choć stosunkowo niewielkie zagrane są bardzo poprawnie.

Apeluję, żeby nie zrażać się tytułem, ani tym, że film jest przeznaczony dla niby to młodszych widzów. „Zebra z klasą” to zabawna komedia dla widzów od lat pięciu do stu pięciu. Doskonale nadaje się na seans z całą rodziną, kupa śmiechu i ponad półtorej godziny świetnej zabawy – gwarantowane!